Władza komunistyczna opierała się na kłamstwie. Dlatego jej przedstawiciele, także lokalni, robili wszystko, by wieść o wydarzeniach w Świdniku czy Lublinie nie dotarła do szerszego grona odbiorców.
Zakazano publikacji w prasie relacji oddających rzeczywisty przebieg zdarzeń i nastroje mieszkańców. Umieszczano natomiast treści propagandowe korzystne dla rządzących. W ich świetle strajki nie miały sensu.
To nie wszystko. Z WSK PZL-Świdnik nie można było m.in. zadzwonić poza zakład. Ograniczono także kontakt telefoniczny między poszczególnymi wydziałami.
W tej sytuacji ogromne znaczenie miały osoby zajmujące się kolportowaniem gazetek podziemnych. Dzięki nim informacje o sytuacji w różnych zakładach pracy szły dalej w świat.
,,Mówiły za to o strajkach zachodnie rozgłośnie z Radiem Wolna Europa na czele. Była w tym duża zasługa kilkunastoosobowej grupy młodych ludzi związanych z przedsierpniową opozycją polityczną w Lublinie. Zbierali oni informacje o strajkujących zakładach pracy, a następnie przekazywali je telefonicznie do mieszkania Jacka Kuronia w Warszawie, skąd trafiały do RWE’’ – czytamy u M. Dąbrowskiego [1].
Dzięki Radiu Wolna Europa o wydarzeniach na Lubelszczyźnie usłyszała cała Polska.
Pierwsze audycje poszły w eter już 9 lipca, kiedy nie było wiadomo, jak rozwinie się sytuacja. Wtedy bieżące i prawdziwe wiadomości na temat strajków były na wagę złota.
Takie informacje ze Świdnika zbierał i przekazywał dalej m.in. Waldemar Jakson, sąsiad Zofii Bartkiewicz, jednej z liderek strajku w lotniczym zakładzie. Działał On wówczas w grupie prowadzonej przez Wojciecha Onyszkiewicza, która kolportowała prasę niepodległościową w zakładach pracy na Lubelszczyźnie.
Sam Onyszkiewicz, członek redakcji czasopisma “Robotnik”, miał bezpośrednie powiązania ze środowiskami antykomunistycznymi w innych rejonach kraju.
Przybywało osób zaangażowanych w wydawanie prasy podziemnej. Tzw. ,,bibuła’’ zyskiwała coraz większą popularność wśród pracowników poszczególnych zakładów pracy, podsycając nastroje wolnościowe w społeczeństwie.
Roli niezależnej informacji o strajkach nie sposób przecenić.
Wielu uczestników lipcowych protestów relacjonowało, że to właśnie na wieść o wydarzeniach w Świdniku pracownicy innych przedsiębiorstw decydowali się na rozpoczęcie strajku[2].
Przypisy:
[1] M. Dąbrowski, Zaczęło się w lipcu, Strajki 1980 roku na Lubelszczyźnie, w: Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej. Kraków, 2010, s.22.
[2] Biuletyn NSZZ Solidarność Region Środkowo-Wschodni n.35-36 1981.