– Czy osoby, które były w partii można było spotkać na „Świdnickich Spacerach”?
Na pewno, na pewno.
– A pana można było spotkać?
Można było spotkać. Można było spotkać. (…)
– Ilu ludzi brało udział?
To zależy kiedy się trafiło, były różne rzeczy. Były takie, że jechali i sikawkami rozganiali. Ale… no to był protest. Wystawiało się telewizory na parapet. To wtedy to była taka zabawa – protest. Ludzie po prostu już zaczęli się… To była już rozrywka, stało się to rozrywką jakąś taką, żeby na złość. Ja sobie przypomina, to znaczy ja nie uczestniczyłem akurat wtedy, ale by… Chodziła pogłoska, że właśnie rozganiali strażackimi sikawkami, tych którzy chodzili. Osobiście nie uczestniczyłem wtedy, ale wiem, że takie pogłoski chodziły. (…)
– Przesunięcie godziny policyjnej.
Oj wtedy niebezpieczny był, całe te, nie wtedy się nie chodziło, dlaczego, dlatego że pełno policji było, milicji było. Przecież jak ja szedłem z tego… to 3 -4 razy byłem kontrolowany, że jedną kontrol widziałem i jedna była… tu kontrolowali, ja widziałem już następną. Co 50 metrów 2 – 3 policjantów, milicjantów chodziło. I chociaż widzieli, że ja byłem sprawdzany, dalej sprawdzali, tak już mechanicznie. Wtedy to nie było szans. (…)
– Czy po przesunięciu godziny policyjnej spacery odbywały się wcześniej?
Nie pamiętam. W każdym bądź razie… Nie pamiętam. Nie będę tu zmyślał, bo nie lubię fałszów z historii.
Wspomnienia zarejestrowane w ramach projektu Strefy Historii pt. „Niezapomniane historie”.