Krzyż przyrzeczenia

Square

Rozmowa z Kazimierzem Bachankiem, radnym miasta Świdnika, uczestnikiem wydarzeń Świdnickiego Lipca 1980 roku
Krzyże Przyrzeczenia

• Krzyże przyrzeczenia – to mało znana karta w dziejach Świdnika i samej Solidarności. Na ich temat niemal nie występują żadne publikacje. Czym były i jaką pełniły funkcję ?

Po ogłoszeniu stanu wojennego, w naszym zakładzie czyli w WSK Świdnik, podjęła działalność Podziemna Komisja NZSS Solidarność. Z tym związane były późniejsze represje, liczne aresztowania i przesłuchania. Przez bezpiekę przewinęło się dziesiątki, a może setki osób, ale sprawa krzyży nie wypłynęła w czasie przesłuchań. Nie została nigdzie zapisana i jako temat historycznie nie istniała. Wielki przypadek sprawił, że Krzyże Przyrzeczenia przebiły się do świadomości publicznej 30 lat po ustanowieniu krzyża.

• Krzyż był początkowo identyfikatorem.

Tak, początkowo pełnił funkcję identyfikatora. Zacznę od momentu trzydziestej rocznicy przyrzeczenia. Wówczas szefem Stowarzyszenia Represjonowanych w Stanie Wojennym był Ryszard Pasek, dla uczestników tamtego wydarzenia zamówił mszę świętą w kościele Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła w Świdniku. Redaktor „Głosu Świdnika” Anna Wierzchoś zapytała Ryszarda Paska „a gdzie te krzyżyki były robione?” Przewodniczący odpowiedział „nie wiem gdzie, ale na pewno w zakładzie”. I tak postawione pytanie mnie zmobilizowało. Teraz cofniemy się do lat 80-tych. Pracowałem w biurze konstrukcyjnym w WSK PZL Świdnik. Uczestniczyłem w powstaniu Solidarności w roku 1980, w lipcu, wówczas jako jeden z wielu tysięcy pracowników.
Przełomowym wydarzeniem w moim życiu był stan wojenny. Wówczas zaangażowałem się w działalność podziemną. Trochę przypadkowo, niemniej jednak angażując się stąpałem coraz dalej i dalej. Wszedłem w te struktury z całym swoim zapałem i energią.

• Podziemna Solidarność powstała po pacyfikacji zakładu przez władzę.

Początkowo powstawały grupy inicjatywne, wielu ludzi było internowanych, wyrzuconych z pracy. Wiadomo, była blokada informacyjna. W telewizji niesamowita propaganda, która miała nas sparaliżować i obezwładnić, do tego stopnia żebyśmy bali się jeden drugiego. W tej atmosferze zaangażowałem się w pracę Podziemnej Solidarności. We wrześniu 1983 roku, Podziemna Komisja Solidarności zorganizowała zebranie, ludzi aktywnych, bardzo mocno zaangażowanych w działalność związku „S”. Odbyło się ono w budującym się domku jednorodzinnym na Osiedlu Olimpijczyków. Przyszło 50-60 osób. Każdy uczestnik dostał numer, żeby w czasie dyskusji nie wywoływać nazwisk, tylko np. mówi numer 20, numer 30, numer 25 itd. Dyskutowaliśmy, co mamy dalej robić.

• Czego dotyczyły rozmowy na spotkaniu i jaki był jego cel?

Dyskutowaliśmy czy używać siły, czy wykorzystywać jakieś wejścia do aparatu władzy, który tworzyły: PZPR Stronnictwo Demokratyczne i Zjednoczone Stronnictwo Ludowe. To było bardzo ważne spotkanie. Ostatecznie nastąpiła koncentracja i koordynacja wydziałowych kół związkowych i wyłoniono kierownictwo Podziemnej Komisji NSZZ „S” WSK Świdnik. Przyjęto strukturę podziemnego związku, sposób komunikowania się oraz postulat złożenia przysięgi przez trzon działaczy Podziemnej Komisji „S”. Po dyskusji, z uwagi na ciężar jaki niesie niedotrzymanie przysięgi zamieniliśmy akt przysięgi na ślubowanie. Każdy uczestnik ślubowania miał otrzymać potwierdzenie jego złożenia, które było jednocześnie identyfikatorem. To była moja inicjatywa. Kilka razy jeździłem na różne zebrania do Lublina w miejsca, których nie znałem, ale dostawałem identyfikator. Były to rozerwane na półtekturowe bilety PKP. Ja miałem jedną połówkę i kiedy przybyłem na spotkanie, to osoba, która otwierała drzwi miejsca spotkania miała drugą połówkę biletu i sprawdzała czy obie połówki pasują do siebie. To był rodzaj identyfikatora – przepustki. Tak zrodził się pomysł zrobienia identyfikatorów dla ścisłego aktywu Podziemnej Solidarności.

• I tak powstały krzyże przyrzeczenia. Jak wyglądał taki krzyż i czego dotyczyła jego symbolika ?

Oczywiście identyfikator nie mógł rzucać się w oczy. Wpadłem na pomysł, że takim identyfikatorem będzie krzyżyk jerozolimski noszony jako medalik. Chciałem, żeby różnił się od zwykłego krzyżyka, który można kupić. Dlatego wytłoczyliśmy na nim napis „Czuwam” i literkę V. Dlaczego krzyżyk jerozolimski? To jest przypadek. Po prostu żona znalazła na ulicy krzyżyk, ten jerozolimski i był on w domu, a patrząc na niego pomyślałem, że jest ładny w projekcie, niełatwy do wykonania, a zarazem niezbyt powszechny.

• W jaki sposób i przez kogo zostały wykonane krzyże?

Musieliśmy mieć urządzenia, tłoczniki-matryce. Powstały one w biurze konstrukcyjnym w którym pracowałem. Byli tam fachowcy różnych branż. Projekt tłoczników wykonał Stanisław Jarosiński. Na podstawie dokumentacji konstrukcyjnej, trzeba było zrobić tłoczniki, które wykonał pracownik działu narzędziowego, Stanisław Kiryluk. Nazwiska te podaję po raz pierwszy. Na wykonanie urządzeń trzeba było poświęcić około 450 godzin. Oczywiście to nie było tak, że pracowała przy nich jedna osoba. To był zespół, jedni wykonywali operacje toczenia, inni hartowania, a jeszcze inni frezowali i tak dalej. To było zadanie rozpisane na wiele osób. Ostatecznie montaż urządzeń i próbę tłoczników wykonał Stanisław Kiryluk. Gotowe tłoczniki wywieziono z zakładu, a krzyżyki tłoczono w Otwocku u mojego szwagra Grzegorza Kasperskiego. On wtedy zwolnił się z pracy na Politechnice Warszawskiej, podjął prywatną działalność gospodarczą i zajął się produkowaniem rozmaitej galanterii. Tłoczniki, które ważyły około 35 kilogramów, kawał żelaza, wziąłem do torby i zawiozłem do jego warsztatu. Miałem też przygotowany materiał – blachę mosiężną, w nocy w spokoju, wykonaliśmy krzyżyki. Powstało około 200 krzyżyków. Były anodowane na biało, miały kolor srebra i zostały ładnie opakowane. Uczestników ślubowania było mniej niż przygotowanych krzyżyków. Niewykorzystane identyfikatory, w liczbie około 45, zachowały się i obecnie znajdują się w Strefie Historii w Świdniku.

• Gdzie odbyło się ślubowanie i jak wyglądało?

Ślubowanie odbyło się 30 listopada 1983 roku w kościele ojców kapucynów na Poczekajce w Lublinie. Wchodziliśmy grupami po 6-7 osób. Każda grupa miała wyznaczoną godzinę z tolerancją około 5 minut. Tylko szef grupy, na kilka godzin przed ślubowaniem, dostał adres gdzie się spotykamy. Wejście do kościoła odbyło się bardzo sprawnie, bez zwracania uwagi bezpieki. Byliśmy zdumieni że nas jest tylu, przyszli wszyscy, którzy się ukrywali. Oczywiście odprawiona została Msza św. Pamiętam, że podstawą homilii były wydarzenia z życia św. Krzysztofa. Po Mszy św. złożyliśmy ślubowanie. Rotę ślubowania napisał Alfred Bondos i wzorowana na przysiędze Armii Krajowej. Każdy, kto złożył ślubowanie, dostał ten właśnie, poświęcony podczas Mszy św., krzyżyk – identyfikator, „że jesteś nasz”. Gdyby tekst ślubowania dostał się w ręce bezpieki, to doszłoby do dodatkowych aresztowań, a propaganda stanu wojennego nagłaśniałaby, że w Świdniku powstają bojówki. Byłby też pretekst do ataku na Kościół, że bierze pod swój dach organizację terrorystyczną. Trudno nawet wyobrazić sobie jakie mogły być konsekwencje.

• Czyli też krzyż, noszony jako medalik, miał utrudnić władzy komunistycznej powiązanie was z działalnością konspiracyjną.

Tak było. Przynależność do Kościoła Katolickiego wiąże się z noszeniem jego symboli. Zarazem napisy, które znalazły się na medaliku nie profanowały znaku krzyża. Słowo „czuwam” ma bardzo głębokie przesłanie. Czuwam to znaczy, że rozpoznaję realnie rzeczywistość, wiem kiedy, mówiąc ogólnie, opowiedzieć się po stronie dobra. Symboliki temu słowu dodał amerykański profesor nauk politycznych, doktor honoris causa KUL A. James McAdams, który przyjechał do Świdnika. Opowiedzieliśmy Panu Profesorowi o naszych działaniach. Tłumacz przetłumaczył słowo „czuwam” na angielski i ono bardzo mi się spodobało. „I’m ready” czyli jestem gotów. To dodało szerszego znaczenia napisowi. No i oczywiście literka „V” pochodzi od słowa ,,Victoria”.

• Komunizm upadł. Czy i w jaki sposób upamiętniono wydarzenia związane z krzyżem przyrzeczenia?

Po 30 latach temat został wywołany przez pytanie dziennikarki i artykuł w „Głosie Świdnika”. Wówczas padła propozycja, którą przedstawił burmistrz Waldemar Jakson, żeby krzyżyk ustanowić odznaczeniem dla osób, które aktywnie działały w podziemiu. O podziemnej Solidarności można mówić w kilku kategoriach: o masie ludzi, załodze, wielotysięcznej grupie ludzi. Jednak taka grupa musi mieć swoich liderów, przywódców. Nasza organizacja była aktywna, skupiała wiele zaangażowanych osób. Z inicjatywy przewodniczącego Regionu Środkowo – Wschodniego NSZZ Solidarność Mariana Króla, powstała lista osób aktywnych, która liczy obecnie około 300 osób i ciągle jest uzupełniana. Burmistrz Waldemar Jakson zasugerował, żeby wyróżnić te osoby i przypomnieć o nich wręczając krzyżyki nazwane w 2013 roku Krzyżami Przyrzeczenia. Wykonywane są ze srebra dobrej jakości i tłoczone na oryginalnych tłocznikach.

• Co stało się z oryginalnymi matrycami?

Możemy doszukiwać się w tej sprawie nadzwyczajnego zbiegu okoliczności, Siły Boskiej. Zadzwoniłem do szwagra i zapytałem „Grzesiek czy masz jeszcze nasze tłoczniki?” I okazało się, że właśnie likwidował firmę i wszystko wywoził na złom, a tymczasem tłoczniki stały na półce. Gdybym spóźnił się o dwa, trzy dni, to wylądowałyby w hucie. Ten przypadek sprawił, że wróciły do Świdnika, są w naszej „Strefie Historii” i służą do tłoczenia Krzyży Przyrzeczenia. Dzięki temu, że matryce były wywiezione daleko od Świdnika, poza obszar zainteresowania bezpieki, to spokojnie przestały do obecnego czasu.

• Czy jest coś, co chciałby pan przekazać młodym ludziom, osobom, które nie żyły w PRL i nie były świadkami stanu wojennego?

Ja wówczas nie byłem człowiekiem zaangażowanym politycznie. Na studiach komuna mnie nie interesowała, niemniej człowiek żył w tamtym czasie. Dla mnie, jak mówiłem, wstrząsem był stan wojenny. Zadałem sobie pytanie: jakim prawem ktoś może mnie tak poniewierać? No i zacząłem działać w podziemiu. To był czas wielkiej edukacji historycznej. Stałem się też bardziej dojrzałym katolikiem, ponieważ wiele miesięcy siedziałem w więzieniu, miałem czas na przemyślenie wielu spraw. Odpowiem na Pana pytanie przesłaniem: zachować na następne tysiąclecia spuściznę minionych pokoleń-wolność, niepodległość i filar naszej spójności narodowej, czyli wiarę katolicką. Jej należy strzec, Europa, jeśli nie będzie katolicka, to będzie islamska, innej alternatywy nie ma. I chcę jeszcze wrócić do zachowania wolności i niepodległości. Targowiczanie odwoływali się do obrony wolności i ten cel zyskał aplauz w Petersburgu, Berlinie i Wiedniu. Dlatego trzeba dodać do wolności również niepodległość. Wolność nadużywana prowadzi do destrukcji, do samozniszczenia.

• Dziękuje za rozmowę.

Rozmowę przeprowadził: Tomasz Gontarz