…Pamiętam oczywiście spacery, chociaż nie mieszkałam, mieszkałam wtedy, dojeżdżałam do Lublina, więc większość czasu pracowałam i żyłam związana bardziej z Lublinem, ale przyjeżdżałam oczywiście do rodziców, bo tutaj też mieszkałam i kilkakrotnie uczestniczyłam w spacerach świdnickich. Właśnie nawet było mi tak przyjemnie, że mogłam sobie to przypomnieć, bo w ostatnim teście z historii było w jednym z pytań gdzie zaczęły się spacery, które w czasie nadawania Dziennika Telewizyjnego, gdzie w Polsce zaczęły się spacery, wychodzenie i zgaszenie telewizorów na znak protestu, jeśli chodzi o wprowadzenie stanu wojennego. I właśnie to był Świdnik, ja to pamiętam i wiedziałam, a część osób, które odpowiadały na te pytanie jednak nie wiedziały. Trzeba propagować to, że w Świdniku właśnie taka rzecz się działa ogólnopolska, która ważna.
Oczywiście spacerowałam, spacerowałam było to, było to chyba luty, styczeń luty… Było różnie, był i śnieg i mróz i chlapa. I był stan woje… i był godzina policyjna. Więc to było tak, że zaraz wszyscy musieli rozbiegać się do domów, żeby nie było problemów. Było to o 19.30, ale spacerowali, zaczynali spacer też wcześniej ludzie. I spacerowaliśmy do momentu zakończenia Dziennika Telewizyjnego. Zdarzało się właśnie na, że wtedy na ulicy Sławińskiego w wielu, w wielu oknach stały telewizory z wygaszonymi ekranami i, albo zapalone świece właśnie na znak solidarności, protestów właśnie przeciwko temu. Bardzo wiele osób, gęsto było, gęsto było na ulicy, właśnie to się działo na ulicy Sławińskiego dawnej, obecnej ulicy Niepodległości.
Wspomnienia zarejestrowane w ramach projektu Strefy Historii pt. „Niezapomniane historie”.