Gazety milczały o robotniczych protestach. Solidarnościowe pismo ,,Miesiące” wspominało w 1981 roku:
„Cały Lublin ekscytuje się strajkiem w Świdniku. Telefony do redakcji – dlaczego nic o tym nie piszecie? Są telefony poważne – człowiek przedstawia się z imienia i nazwiska, mówi – jestem członkiem partii, pytają mnie bezpartyjni – co im mam powiedzieć, jak sam nic nie wiem? Dużo telefonów obelżywych, kpiących z takiej „wolnej” prasy, która prawdy nie pisze. Po południu nowa fala telefonów – tym razem mieszkańcy Lublina szukają potwierdzenia informacji, która już obiega miasto: strajkują Lubelskie Zakłady Naprawy Samochodów!”[1]
Jakichkolwiek informacji strajkowych próżno było szukać również w dwutygodniku społeczno-kulturalnym „Kamena”. Redakcja dopiero w 3 numerze z 1981 roku zdecydowała się na obszerny artykuł pt. Przyczyny lipca ’80[2].
Polemikę z postulatami protestujących załóg prowadzono głównie za pomocą tekstów, których schemat ilustruje np. artykuł: Co jest najważniejsze[3].
Dlatego ze „Sztandaru Ludu” społeczeństwo Lubelszczyzny dopiero po dwóch tygodniach strajku dowiedziało się, że występują… przestoje w pracy.
„W ostatnich dniach w Lublinie i województwie lubelskim miały miejsce przestoje w pracy min. w FSC, WSK w Świdniku, w FMR „Agromet” i LZNS. Towarzyszyła im atmosfera rzeczowych rozmów i dyskusji, troska o zachowanie mienia i dyscypliny. W wyniku rozmów doszło do porozumienia i podjęte zostały decyzje, w których rezultacie wszystkie w/w zakłady, całe ich załogi, przystąpiły do pracy. Były to decyzje wcześniej przewidziane do realizacji choć zgodnie z planem w nieco innym terminie(?!). Jednakże decyzje te wywołały szereg żądań płacowych ze strony części załóg innych działów gospodarki. Żądania te są wspierane bezdyskusyjnym porzucaniem pracy na stanowiskach, których funkcjonowanie decyduje o normalnym rytmie naszego codziennego życia”[4].
O protestach informowała natomiast prasa podziemna. To z niej można było czerpać wiarygodne wiadomości o strajkach.
Specjalne wydanie „Robotnika” ukazało się 12 sierpnia 1980 roku. Pismo opozycji niepodległościowej założone przez współpracowników Komitetu Obrony Robotników szeroko i drobiazgowo przedstawiło strajki w całym kraju.
W kalendarium ujęto wydarzenia w Świdniku, między innymi podniesienie cen w bufecie, przyjazd ministra przemysłu maszynowego oraz „dużej grupy milicjantów przebranych w mundury strażackie”.[5]
Ponad miesiąc później również czytelnicy oficjalnego „Tygodnika Zamojskiego” dostali tekst O tym mówi nie tylko kraj!. Autor przekonywał:
„Zdarzenia polskiego lata — 1980 są na tytułowych stronach liczących się pism całego świata, zajmowały — w okresie kryzysowego szczytu — czołowe miejsca w doniesieniach radiowych i telewizyjnych”[6],
Tygodnik poniekąd apelował też:
„Mówiono o nas nieraz, że jesteśmy anarchistami z urodzenia. Tego lata pokazaliśmy, że jest inaczej. Mówiono nieraz, że zapalamy się słomianym ogniem. Pokażemy więc, że tym razem płomień nie zgaśnie”[7].
Płomień nie zgasł, wręcz przeciwnie, ogień rozprzestrzenił się na cały kraj.
Przypisy:
[1] „Miesiące” 1981, n.1, s.48.
[2] „Kamena” 1981, n.3, s.1,8.
[3] ,,Miesiące” 1981, n.1, s.25.
[4] Tamże, s.69.
[5] Strajki w całym kraju , „Robotnik” 1980, n.57, s. 1-2.
[6] O tym mówi nie tylko kraj! , „Tygodnik Zamojski” 1980, n.38, s. 3, 4.
[7] Tamże.